Agnieszka Michalska “Kroniki Ciemności”.

Po raz drugi recenzuję, tym razem dzieło młodej, debiutującej autorki. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, zapraszam na stronę:
Autorki:
https://www.facebook.com/KronikiCiemnosci
Oraz swoją:
https://www.facebook.com/A.M.Chaudiere

“Kroniki Ciemności” to dzieło młodziutkiej autorki – Agnieszki Michalskiej. Zapraszam na jej strony po więcej informacji na ten temat, ponieważ ja, jak zawsze, nie będę zagłębiała się w szczegóły wydawnicze, stylistyczne i im podobne, a przedstawię Wam swoje odczucia i przemyślenia.

Do sięgnięcia po książkę zachęciła mnie okładka – jako pierwsza. Tym razem Pan Krzysztof Krawiec wykazał się nie lada pomysłowością i składam mu serdeczne gratulacje ;) Moim zdaniem przyciąga wzrok.
Kolejnym elementem był opis umieszczony z tyłu, a raczej jego fragment: “Świat tej powieści jest gęsty jak ciemność w bezgwiezdną noc i intensywny jak zapach krwi w czasie wojny. Fantasy pióra młodej autorki zapewnia zarówno przekraczające znane wymiary czasu i przestrzeni wypadki, soczyste sceny pojedynków, jak i zabawne dialogi”. Krzysztof Bernaś – redaktor naczelny, także wykazał się nie lada sprytem ;) Kto by nie chciał zagłębić się w taki świat?
Natomiast ostatnim, co mnie zachęciło, było wydawnictwo. Ja również współpracuję z Warszawską Firmą Wydawniczą i chociaż wydałam u nich tylko pierwszą część “Niewolnicy”, to ciekawość pozostała. Przyciągają mnie dzieła ich autorów, bo dla mnie twórcy gromadzeni pod jednym logiem są niemal jak krewni. Watro wiedzieć, kogo ma się w rodzinie ;)
Odnośnie stylu pisania, wyglądu całej treści i im podobnych, pozwolę sobie przytoczyć fragment ze strony 6. Oto on:

“Wiedziała, dokąd biegnie. Omijała dom za domem, nie przyglądając im się nawet, aż wreszcie skręciła w bramę bodaj największego budynku na ulicy. Zupełnie opadła z sił, zapukała jednak natarczywie. Po drugiej stronie rozległo się szuranie. Po chwili ktoś powoli uchylił drzwi, a potem już śmiało otwarł je na oścież. W słabym blasku korytarzowej żarówki widać było na nich niezgrabnie wyskrobany pentagram.
– To ona? – spytała dziewczyna za drzwiami, kiedy wpuszczała przybyła do środka.
Miała około siedemnastu lat. Proste brązowe włosy były bardzo długie, sięgały jej do bioder. Szczupła, wysoka, z długimi nogami, wyglądała jak modelka.
– Tak, to ona – odpowiedziała dziewczyna w pelerynie, która była siostrą brązowowłosej piękności.
– Dobra robota, Phoebe. Zasłużyłaś na odpoczynek – pochwaliła ją Piper, bo tak miała na imię siostra dziewczyny w pelerynie, i wzięła od niej dziecko.
– Dzięki – wysapała ciężko Phoebe. – gdzie jest Paige?
– W salonie.
Phoebe wreszcie mogła zdjąć płaszcz, zrobiła to od razu i powiesiła go na wieszaku. Okazało się wtedy, że dziewczyna, która przyniosła dziecko, to nastolatka o czarnych jak węgiel włosach sięgających do ramion. Jak Piper miała nienaganną sylwetkę, ale na tym kończyły się podobieństwa między nimi. No, może jeszcze oczy dziewcząt, nienaturalnie brązowe, zdradzały ich pokrewieństwo – znamionowały ludzi, którzy wskoczą w ogień, byle tylko uchronić swoich bliskich przed niebezpieczeństwem. Ale Phoebe była niższa i bardziej wysportowana, a do tego wyglądała na pewną siebie, czego nie można było powiedzieć o starszej siostrze.”
A właściwie, to jest cała 6 strona. Ode mnie na ten temat tyle.

Natomiast muszę powiedzieć, że czyta się szybko. Książka jest cieniutka, ma zaledwie 200 stron – wszystkich. Czytając, miałam wrażenie, że po prostu oglądam kolejny odcinek “Czarodziejek”, ponieważ autorka się na tym wzorowała. Było krótko, lecz nawet miło i wierzcie bądź nie, ale jestem ciekawa, co też wymyśli dalej młodziutka bohaterka.

Muszę zwrócić uwagę na kilka szczegółów. Przede wszystkim opisy. Jest ich naprawdę dużo.
Naprawdę.
Są tak szczegółowe, że w mojej głowie widziałam wszystko. Dzień po dniu, minuta po minucie, ba, a nawet sekunda po sekundzie śledzimy poczynania bohaterów. Czy to źle? Dla mnie jest ich zbyt wiele. Natomiast jeśli ktoś lubi mieć wystawione wszystko na tacy, to jak najbardziej polecam. Autorka nie pozostawia miejsca dla wyobraźni. Oprócz zaczętych i niedokończonych wątków oraz samego zakończenia, nie mamy żadnego pola do popisu, nie musimy się niczego domyślać, nie potrzeba zbyt wiele wysiłku, by zrozumieć, co czytamy. Czyni to tę lekturę wyjątkowo łatwą. Przyjemną, jeśli myślimy o odskoczni na moment od rzeczywistości. Jakby nastoletnia koleżanka coś nam opowiadała.
Moja rada w tym miejscu dla Agnieszki – pisz bardziej tajemniczo, tajemnice czynią życie ciekawszym, zmuszaj swych czytelników do zastanawiania się, co też tam jest dalej, dlaczego ona zrobiła tak, a nie tak? Jeśli nie wiesz jak to zrobić, zwróć się o pomoc do jakiegoś autora, przecież jest nas tylu, a teraz i Ty jesteś jedną z nas. Każdy się uczy. Ja także, wciąż i wciąż. I jeszcze długa droga przede mną. Ale watro uczyć się od innych, od siebie nawzajem, słuchać rad :)

Uważam, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Dostajemy świat pełen magii,czarodziei (uwielbiam to słowo, kojarzą mi się z dobrymi duchami ;p), stworzeń takich jak jednorożce, ale także i demonów. Jednym słowem możemy obserwować klasyczną walkę dobra ze złem, białej magii z czarną.
A bohaterowie i akcja?
Akcja jest zróżnicowana, w niektórych momentach zanika, by w innych przyspieszyć. Toczy się niemal nieustannie (nieco chaotycznie), na każdym rogu ktoś czai się na naszą piętnastoletnią bohaterkę. Mamy tu fragmenty ze zwykłego życia (jak w Harrym Potterze), moment kulminacyjny, czyli ten, kiedy dowiaduje się kim jest, a potem wszystko idzie szybciej – ucieczka, ścigające głównych bohaterów demony, bitwę, Łowcę spieszącego na ratunek, znów ucieczkę i walkę, a także rzucanie sztyletami w piętnastolatków. ^^
Główni bohaterowie to oczywiście nastolatki – czarodzieje, a buntująca się Katy, która zawsze ma coś do powiedzenia, nieco cichnie dopiero, gdy pojawia się owy Łowca, a cała opowieść zbliża się ku końcowi. Oczywiście są też inne postaci, ale to główni zasługują na większą uwagę czytelnika.
A tajemniczy, starszy Łowca? No cóż… Szkoda, że książka zakończyła się w takim momencie, bo ta postać akurat najbardziej mnie zaciekawiła. Szczerze – chciałabym dowiedzieć się co będzie dalej. Według wizji przyszłości dziewczyny jest szansa, że w dalszej części dostaniemy losy przede wszystkim tej dwójki – bohaterki i Łowcy. I na to będę czekać, na decyzję, jaką podejmie, czy zostanie z bliskimi, czy wyruszy w nieznane z tajemniczym mężczyzną u boku? Aha, nie zapomnijmy, że aby wyruszyć, musi zrezygnować z emocji. To dopiero wyzwanie.
Ja mimo wszystko wybrałabym drugą opcję ;p

Podsumowując tę moją wypowiedź, muszę książkę polecić. Chociaż mamy tu trochę szablonów, a świat przedstawiony każdy z nas dobrze zna – w końcu to fantasy – to jednak polecam ze względu na to, że jest to wstęp. Tak można ją traktować. Jako wstęp do wydarzeń, które mają dopiero nadejść, do konsekwencji trudnych decyzji, jakie zapadną. Napisałam “muszę”, no bo kto by nie chciał wiedzieć, cóż takiego zaserwuje nam młodziutka autorka? Ja chcę. Dlatego polecam.

“To nie wyborów się boimy ani trudnych decyzji, a tylko ich konsekwencji.”

Święta racja. Ale kochani – do odważnych świat należy. Agnieszka należy do tych odważnych, bo spełniła swoje marzenie, zapewne wbrew przeciwnościom. Ja także tak uczyniłam, wydając “Niewolnicę”.
Konsekwencje własnych decyzji należy przyjmować z podniesioną głową, bo dlaczego nie? Konstruktywna krytyka uczy, pochwały dają nam wiarę we własne siły. A o marzenia warto walczyć za wszelką cenę.

Składam serdeczne podziękowania autorce za możliwość przeczytania i zrecenzowania jej powieści i życzę sukcesów na drodze literackiej, dążenia do lepszego i przyjmowania wszystkich komentarzy z godnością autora, spokojem i uśmiechem – wiele można się nauczyć ;)

A.M.CH. – autorka “Niewolnicy”
https://www.facebook.com/A.M.Chaudiere

This entry was posted in Fantasy, Recenzje i opinie by A.M. Chaudière. Bookmark the permalink.

About A.M. Chaudière

Ruda z wyboru, buntownik też z wyboru. Utopiona w fantasy, zakochana w słowach… Pasjonatka prawdziwego piękna. Fanatyczka pachnącego kwiecia i dobrej herbaty, tej czarnej. Autorka. Kocha życie tak bardzo, jak nienawidzi. Ceni święty spokój i poprawnych politycznie ludzi, szaleństwem nie gardzi. Słowem – architekt. Robienia, nic nierobienia, życia. A przede wszystkim niemożliwych zwycięstw.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.