Takiej fikcji jest u nas mało. Moim zdaniem wynika to z tego, że umiejętnie pisać o wojnie jest w stanie mało kto. Nawet, jeżeli zdolnych piór u nas sporo, to w tej dziedzinie nie wystarczy odtwórstwo tego, co zobaczyło się w kinie, w telewizji lub przeczytało u innych. Aby opowiadanie było autentyczne, trzeba mieć własne odczucia, być emocjonalnie związanym z postaciami z krwi i kości. Umieć i chcieć opowiedzieć ich historię – lub historię taką, która równie dobrze mogła się wydarzyć.
Wydaje mi się też, że trudno w Polsce o autorów, których proza – czy to dokument, czy fikcja – obroni się przed konfrontacją z czytelnikami w mundurach, którzy właśnie wrócili z kolejnej zmiany na Bliskim Wschodzie. Czy choćby tymi, których dziesiątki tysięcy służą w całej Polsce.
Bo żeby dobrze o tym pisać, trzeba to przeżyć. Trzeba tam być. A takich autorów można u nas zapewne zliczyć na palcach.
Fragment powieści napisanej przez jednego z takich właśnie autorów, Marcina Ogdowskiego, zamieszczam – za zgodą Autora i Wydawcy – niżej.