“Mistrz” Katarzyna Michalak.

352x500

 

Długo się zastanawiałam, co napisać i… nie wiem.
Nie będę pisać o autorce, o okładce (która, swoją drogą, przypomina mi te ze “Zmierzchu”), o języku i tym podobnych. Sami się przekonajcie, zajrzyjcie na strony autorki, na moje, w inne recenzje – dowiecie się więcej. Ja natomiast, jak zawsze, opiszę własne wrażenia.
A takich się nie spodziewałam.

“Mistrz”.
Do czego można go porównać? Bo porównać się da, jest schematyczny, przewidywalny, przedstawia historię, jakich wiele. Ale jest też wyjątkowy w swoim rodzaju. 
Erotyk?
Tak. Ale nie stereotypowy. Znajdziemy tu odpowiednie słowa, zwroty i seks – niemal wszystko, co powinno być. Nie znajdziemy natomiast wiązania, bicia, kneblowania i takich tam podobnych praktyk BDSM, które czasem nie zachęcają do czytania. Nie ma niewolników, panów, narzucania woli, wykorzystywania. Nie ma też podniecenia z tym związanego, a bohaterowie są tak wykreowani, że z pewnością da się zrozumieć ich poczynania i zachowanie i nie jest to niczym dziwnym. Mamy możliwość zagłębienia się w trochę pikantny, niebezpieczny, zaskakujący świat mafii i tajnych agentów.
Słowem – dobra sensacja. I dramat.
Romans?
Tak. I tu mogę napisać – typowy. Nie ma co ukrywać, że takie historie już czytałam. Przez całą książkę nasuwało mi się porównanie do Harlekina. Czy to źle? Nie, bo swego czasu czytywałam te krótkie opowieści na dobranoc, każda z nich mnie fascynowała i tak też było z tą. “Mistrz” to grubszy, nieco bardziej zawiły Harlekin, który wzbudza emocje i niewątpliwie zapada w pamięć. Bardziej niż jego oryginalne, cieniutkie odpowiedniki. Można go przyrównać do serii Gorących Romansów (tak, tak – mojej ulubionej). Mamy niewinność, rozwiązłość, podstępy i spiski, mocne charaktery i te wzbudzające politowanie. Dostajemy takie emocje jak wzruszenie (5 minut temu musiałam głęboko oddychać, by się nie rozpłakać-dopiero skończyłam czytać), podniecenie, ciekawość, napięcie, zdenerwowanie, szok, niedowierzanie i wiele innych, a przede wszystkim żal.

W tym miejscu warto napomknąć, że autorzy są specyficzni ze swym okrucieństwem. Żal wywołuje utrata bohatera, pomimo tego, że wiadomym było, iż on umrze. No i co z tego? Skoro autorka zbudowała cała fabułę tak, by czytelnik zdążył zrozumieć, poznać i pokochać właśnie tę postać?
Reszta mojego dzisiejszego dnia naznaczona będzie żałobą po Raulu de Luca. Tak już mam. Autorzy są niesprawiedliwi ;)
Te właśnie schematy powielają i nikt nie jest w stanie im tego wytknąć – zabijają (między innymi).
Każdy z nas to robi. Zabiera bohaterów, którzy najbardziej poruszają Czytelnika. Wybaczcie Kochani, za to możecie nas nienawidzić, ale tego zmienić się nie da. W mojej “Niewolnicy” czeka na Was jeszcze wiele niespodzianek i z pewnością nie wszystkie będą dobre. Idę o zakład, że to samo szykuje nam autorka “Mroków” w swoich kolejnych częściach, której z tego miejsca serdecznie chylę czoła za wyjątkowość w jej opisach. Zapewne to samo otrzymamy w następnej części “Mistrza”, ale to własnie to czyni fabułę poruszającą i ciekawą. Czytałam do końca, a w pewnym momencie zaczęłam żałować, że nie potrafię czytać szybciej, bo tak bardzo chciałam już dojść do tego kulminacyjnego momentu. Nie zawiodłam się, dostałam to, czego nie chciałam (;p) i bardzo dobrze. Między innymi na tym polega pisanie.

Natomiast “Mistrz” jest dobry. Genialny w swej prostocie, porywający, zaskakujący. I wstrząsający. Szukałam odpowiednich cytatów, ale nie ma. Sami musicie zajrzeć i się przekonać, inaczej zawaliłabym tę krótką wypowiedź samymi cytatami.
Co jeszcze mogę powiedzieć?
Że warto po nią sięgnąć. Nie gorszy, nie odpycha, a przyciąga, rozbudza i wzrusza.
Można powiedzieć, że zakończenie ostatecznie jest szczęśliwe (zadowalające), ale tą radość wypierają wydarzenia z poprzednich stron i nie da się tym cieszyć. Dzięki temu, jeśli pojawi się część następna (a kilka wątków na to pozwala), ja chętnie po nią sięgnę, a potem postawię na półce wśród swych zdobyczy.
Nie żałuję, że kupiłam i polecam każdemu, kto chce zagłębić się w uroczy romans połączony z łagodnym erotykiem.

A Wam wszystkim życzę miłej lektury. Moim zdaniem warto.
Wasza A.M.CH.
https://www.facebook.com/A.M.Chaudiere

https://www.facebook.com/mistrz.katarzyna.michalak?fref=pb&hc_location=profile_browser

 

This entry was posted in Inne, Recenzje i opinie and tagged , by A.M. Chaudière. Bookmark the permalink.

About A.M. Chaudière

Ruda z wyboru, buntownik też z wyboru. Utopiona w fantasy, zakochana w słowach… Pasjonatka prawdziwego piękna. Fanatyczka pachnącego kwiecia i dobrej herbaty, tej czarnej. Autorka. Kocha życie tak bardzo, jak nienawidzi. Ceni święty spokój i poprawnych politycznie ludzi, szaleństwem nie gardzi. Słowem – architekt. Robienia, nic nierobienia, życia. A przede wszystkim niemożliwych zwycięstw.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.