Tajemnica służbowa (rozdział 3)

Kolejny nocny alarm wyrywa mnie ze snu. Mam dosyć nocnych alarmów. Mam dosyć tej misji. Powtarzam sobie po raz setny, że gdy to wszystko się skończy, wezmę długi urlop. Nie mam tylko pojęcia, co będę na nim robił.

Po ciemku wpada na mnie Marh. Światło nie zapala się, choć powinno. Jest zimno. Na wpół przytomny, dzwoniąc zębami, trafiam na drzwi, które nie otwierają się automatycznie, chociaż powinny. Muszę użyć klamki. Wbrew oczekiwaniom, nie wlewa się przez nie potok światła z korytarza — chociaż powinien. Tam również panują ciemności. Ktoś świeci mi latarką po oczach.

— Wyłączcie już ten diabelny brzęczyk! — prosi płaczliwie Marh. — Łeb mi pęka.

Continue reading

Tajemnica służbowa (rozdział 2)

Ostry, przerywany dźwięk przebija się przez grube filtry snu, przenika boleśnie do świadomości, burzy sielankową wizję snutą leniwie przez odpoczywający umysł. Ten broni się przed intruzem, chciałby jeszcze przedłużyć błogostan, lecz wibrujący, głęboki gwizd tnie bezlitośnie naprędce sklejane wątki. Sen znika. Boli mnie głowa, a w uszach wciąż mam męczące echo alarmowego brzęczyka. Przez przymknięte, ciężkie powieki sączy się jasność — alarm zapalił w kabinie światło. Z wysiłkiem otwieram oczy i zaraz mrużę je od blasku.

Marh wypina się z pionowego śpiwora. Łapie dryfującą pod sufitem poduszkę i upycha ją w jego kieszeni.

Continue reading

Do zrobienia – długa lista

Wiem, wiem – zapewniam. Sporo jest do zrobienia. Możliwość samodzielnej rejestracji użytkowników; nieco więcej informacji dla Autorów i Czytelników (nie, nie oszalałem – naprawdę o paru ważnych rzeczach nie napisałem). Do kategorii tekstów już dodałem Warsztat i doświadczenia – tylko treści brak :) Dział z linkami – też musi być! I to w znacznej mierze Wy go będziecie tworzyć. No i brak tu rzeczy, których nie zapowiem, aby nie zapeszyć: jak będą, sami je zauważycie. Czekam na Wasze pomysły i propozycje: czego oczekiwalibyście od takiego miejsca? Piszcie – w komentarzach niżej lub przez stronę kontaktową.

Tajemnica służbowa (rozdział 1)

Kręcę głową, gdy zdaję sobie sprawę, że ten tekst ma… 20 lat! Publikuję go jako swego rodzaju eksponat historyczny. To opowiadanie, które napisałem jeszcze na początku liceum, z pewnością bardzo naiwne, bynajmniej nie wolno od błędów logicznych, warsztatowych, językowych. Mam jednak do niego sentyment i to od niego zaczął swoje istnienie serwis “… to tylko fikcja” w swojej pierwszej, dwudziestowiecznej odsłonie. Może i tym razem ten tekst przyniesie mu szczęście. Potraktujcie go, proszę, z lekkim przymrużeniem oka. Dobrej zabawy! Continue reading

Reaktywacja. I zaproszenie.

Reaktywacja.

Sam nie wierzę, że się udało. Zastanawiam się, czy po tylu latach nieobecności fikcja.org ma jeszcze rację bytu. Bo zmieniło się wszystko: internet, Polska, świat, media, ówcześni autorzy – i ja sam, oczywiście. Gdy uruchamiałem pierwszą odsłonę tego serwisu, nie byłem jeszcze żonaty, nie miałem dzieci i praca nie zajmowała mi tyle czasu. Mieszkałem gdzie indziej. Miałem o całą dekadę uboższe doświadczenie życiowe. Miałem o ponad 10 lat mniej przemyśleń za sobą. Moja rzeczywistość była inna.

Ale jedna rzecz się nie zmieniła: moje marzenie o miejscu w Sieci, w którym będzie królować różnorodność ciekawych, krótkich amatorskich form literackich. O witrynie motywującej do rozwoju wyobraźni i warsztatu. O zakątku, w który będzie można uciec, by kreatywnie oderwać się od rzeczywistości, tworząc namiastkę własnej.

Ponownie uruchamiając “fikcję.org” z samym początkiem 2013 roku – toż to data niemal jak z prologu jakiejś produkcji sf! – nie mam żadnej pewności, czy to marzenie uda się spełnić. Bo sam nie jestem w stanie go zrealizować. Bez Was – autorów, tych, którzy tu kiedyś publikowali, i tych, których dopiero poznam.

Liczę, że to miejsce wkrótce zacznie się zapełniać ciekawą, wartościową prozą. Zapraszam Was do wspólnej przygody!